beata.pokrzeptowicz beata.pokrzeptowicz
467
BLOG

Niemiecka jurysdykcja zależna od lobbystów Jugendamtów?

beata.pokrzeptowicz beata.pokrzeptowicz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 List Otwarty do Senatu Wyższego Sądu Krajowego w Düsseldorfie

 

do wiadomości:

Szanowny Pan Minister Dzialuk

Ministerstwo Sprawiedliwości RP

 


w sprawie rodzinnej Rothenbach (reprezentowana przez panią mecenas Hasskamp) p r z e c i w  Ruhr-Luge (sygn. akt: AZ,  II- 9 UF 32/12 -)

 

Szanowny Panie Przewodniczący, sędzia Schulz,

Szanowna Pani sędzia Poling-Fleuß,

Szanowny Panie sędzia Frechen,

Szanowny Panie Ministrze,

 

zwracam się do Państwa w wyżej wymienionej sprawie jako osoba zaufania pani Rothenbach, ponieważ w niniejszym postępowaniu dotyczącym kontaktów dziecka z matką fałszywe przedstawienie mojej osoby przez panią Ruhr-Luge, jako kurator pomocniczy dziecka (Ergänzungspfleger) ma posłużyć jej jako pretekst do utrudnienia dziecku pani Rothenbach, Jonaszowi S. przysługujących mu kontaktów z jego biologiczną matką.

 

W nagłówku mojego listu mogą Państwo przeczytać, że jestem polską obywatelką i pracownikiem naukowym Uniwersytetu w Bielefeld, który zajmuje się m.in. europejską ideą wielojęzyczności, wdrażaniem jej w praktyce oraz tematem integracji.

 

Od początku roku 2011 zajmuję się w/w przypadkiem. W tym kontekście zwróciłam się też do wiceministra Sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej, Pana Dzialuka, gdzie zjawiłam się wraz z panią Rothenbach informując Pana Ministra na przykładzie jej przypadku, jak funkcjonuje system jurysdykcji rodzinnej w Niemczech.

Przy czym wspomniałam też o innych przypadkach polskich i innych nie-niemieckich rodziców w Niemczech, gdzie uzasadnione jest podejrzenie, że system ten nie daje nie-niemieckim rodzicom pewności prawnej, to znaczy nie gwarantuje przysługujących rodzicom w Europie praw, w sytuacji gdy osoby uczestniczące w sprawach rodzinnych (z ramienia państwa niemieckiego) chcą czerpać finansowe i inne korzyści z rozstania rodziców dzieci, także i przez to, że postępowania rodzinne może nawet i celowo, a przynajmniej w ramach przekraczających dopuszczalne normy, są przeciągane.

 Skandal z Katarzyna R.

http://www.youtube.com/watch?v=8Mgi93r7bcw&feature=plcp

Wezwanie (o pomoc) do Ministra Sprawiedliwości

http://www.youtube.com/watch?v=5Ywdh7auU8Q

 

Pomijając pytanie o zasadność i zgodność z prawem kontaktów pani Rothenbach z dzieckiem tylko pod nadzorem, matka ta od lutego 2011r. usilnie próbuje uzyskać kontakt z synkiem, po tym jak konsekwentnie uniemożliwia się jej normalnych kontaktów z synkiem.

 

Od lipca 2010r. pani Rothenbach żąda oddania jej dziecka z powrotem, a przynajmniej ustanowienia jej normalnego kontaktu z dzieckiem, ale od tego właśnie czasu insynuuje się jej, że ona w ogóle nie chce widywać swojego dziecka, zamiast w końcu umożliwić oraz zapewnić i dziecku i jej regularne kontakty.  

 

To po prostu żenujące, że jurysdykcja zamiast szybko zapewnić dziecku i matce kontakty, traci czas na zajmowanie się wskazywaniem winy i szykanami wobec matki, która od narodzin dziecka zawsze się nim zajmowała nigdy nic złego mu nie czyniąc, nie miała też do czynienia z narkotykami, tylko prowadzi uregulowany tryb życia, normalnie pracuje, płaci podatki oraz jeszcze alimenty na dziecko.

 

Dopiero z pomocą adwokata udało się uzyskać Postanowienie sądu, które miało zapewnić tej matce kontakt z dzieckiem przynajmniej pod nadzorem.

Specjalnie do tego celu sąd powołał nawet fachowca, kuratora pomocniczego – w tym miejscu należy wymienić nazwisko osoby odpowiedzialnej – panią Ruhr-Luge, która niestety nie poczuwa się do przestrzegania sędziowskiego postanowienia.

 

Pani Ruhr-Luge płaci się za to, żeby zatroszczyła się ona o kontakt dziecka z obydwojgiem rodziców. Jednakże pani ta twierdzi, że nie jest w stanie zorganizować takich kontaktów pod nadzorem.

W niniejszym liście chciałabym wskazać na to, że pani Ruhr-Luge – i tu muszę nazwać rzeczy po imieniu – kłamie. Nie ma ona po prostu ochoty na zorganizowanie dziecku ustanowionych przez sąd kontaktów pod nadzorem.

 

Polski Konsulat Generalny w Kolonii, Pan Konsul Ratyński zwrócił się do pani Ruhr-Luge najpierw pismem z dnia 7 sierpnia 2012r, sygn. akt 311-196-2012, żeby zaproponować jej pomoc w zorganizowaniu postanowionych przez sąd kontaktów pod nadzorem w pomieszczeniach Polskiej Misji Katolickiej. Doświadczony terapeuta dziecięcy i młodzieżowy, dyplomowana pedagog społeczna (wieloletnie doświadczenie w dziedzinie pomocy dzieciom i młodzieży) pani K., która także współpracuje z niemieckimi Jugendamtami, miałaby nadzorować kontakty matki z dzieckiem.

Także i w piśmie z dnia 14 października 2012r., sygn. akt 311-196-2012, po tym jak Towarzystwo Ochrony Dzieci (Kinderschutzbund) w Mönchengladbach odmówiło pani Rothenbach zorganizowania jej widzeń z dzieckiem, mimo że na ich żądanie pani Rothenbach kazała usunąć  filmy z internetu, Konsulat Generalny ponownie zwrócił się do pani Ruhr-Luge z chęcią pomocy, bo kontakty matki z dzieckiem mimo nakazu sądu się nie odbyły.

 

Pani Ruhr-Luge nie odpowiedziała polskiemu Konsulowi. A gdzie, jak nie w polskim Konsulacie miałaby pewność, że polskie dziecko nie zostanie uprowadzone do Polski. Co ona znowu zarzuca matce znajdując pretekst do tego, żeby utrudnić polskiemu dziecku kontakty z jego matką.

Za to pani Ruhr-Luge kłamie, kiedy twierdzi, że nie ma pomieszczenia ani osoby nadzorującej na to, żeby zorganizować ustanowione przez sąd kontakty dziecka z matką.

 

Chciałabym jeszcze dodać, że byłam przy tym, jak dziecko po długim czasie spotkało się z matką podczas pierwszego nadzorowanego kontaktu. Gołym okiem było widoczne, jak bardzo dziecko i matka się cieszą ze spotkania, a dziecko po całkowitym braku kontaktu nie okazało najmniejszego strachu. Narzuca się tu pytanie, po co kontakty nadzorowane i jeżeli już, to jak długo jeszcze? Nawet osoba nadzorująca nie mogła się po tym spotkaniu nadziwić, że kontakty dziecka z matką mają się odbywać w takiej formie.

 

Mimo, że pani Ruhr-Luge zna filmy pani Rothenbach, insynuuje jej, wbrew temu, co jest w tych filmach, że ta chce uprowadzić własne dziecko do Polski. Zarówno pani Rothenbach oraz ja, sama pilnie odradzamy od jakichkolwiek uprowadzeń dzieci, zalecając dystans do organizacji i indywiduów, które takie rzeczy planują czy organizują:

 „Keine Entführung!“hochgeladen am10.11.2011

„Nie uprowadzać!“,opublikowane 10.11.2011

http://www.youtube.com/watch?v=RUb5kv7f6T4&list=FL6e1R1-c2BkSOPukWFSi5sA&index=78

 Ale nie tylko prawnicy oraz pracownicy niemieckich Jugendamtów mają monopol na znaczenie pojęcia „dobra dziecka“ w Niemczech. Można spokojnie dopuścić i taką możliwość, że także i rodzice oraz europejska opinia publiczna mają na tyle rozumu, żeby wyrobili sobie własną opinię na ten temat.

 Jako że mocą swojego urzędu wydają Państwo wyroki w Imieniu Narodu (niemieckiego) i zobowiązani są Państwo prawem europejskim oraz Prawom Człowieka, przede wszystkim zaś w tym postępowaniu sądowym są Państwo odpowiedzialni za to, żeby i tu prawo obowiązywało, zarówno europejskiej opinii publicznej jak i polskim władzom oraz parlamentarzystom wolno dowiedzieć się, jak Państwo jako suwerenni przedstawiciele niemieckiej jurysdykcji traktują to dziecko oraz jego matkę.

 

Dla sędziów rodzinnych, którzy mocą swojego urzędu znajdują się w takiej komfortowej pozycji, że niemieckie Jugendamty nie uprowadzą im ich własnych dzieci, radosne święta Bożego Narodzenia w rodzinnym gronie są zapewnione.

Tym, którzy nie wiedzą, jak powodzi się ich zrabowanym dzieciom, w te Święta chcielibyśmy okazać nasze głębokie współczucie i naszą solidarność. 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości